Minecraft – gra w stawianie klocków


Znacie to uczucie kiedy coś, czym się bawiliście i porzuciliście, nagle powraca? Ja miałem tak ostatnio kiedy przeglądałem newsy na blogu TF2, gdzie pojawiła się wzmianka o… Minecrafcie. Jakiś czas temu spędziłem przy tym kilka chwil w multiplayerze budując z innymi zamki i ogromne pixel arty. Od razu zaciekawiony włączyłem stronę, żeby zobaczyć co zmieniło się w tej jakże prostej, a wciągającej grze.

Może kilka słów wyjaśnienia – Minecraft to gra typu sandbox z bardzo prostą grafiką, której siłą jest możliwość praktycznie dowolnego kształtowania terenu. Niskie detale zupełnie nie przeszkadzają w tworzeniu naprawdę epickich budowli, ba, nawet to ułatwiają. Tak naprawdę każdy może odpalić ten tytuł i bawić się przy nim przednio, jeżeli tylko ma odrobinę kreatwyności.
Ten zamek to nie szczyt możliwości konstrukcyjnych tej gry

Ten zamek to nie szczyt możliwości konstrukcyjnych tej gry

Od razu rzuciłem się na tryb multi i zobaczyłem, że praktycznie nic nie zostało ruszone. Dalej jest to po prostu piaskownica, w której stawia się nieograniczoną ilość dowolnych klocków, żeby zbudować… no i tutaj jest siła tej gry – można budować co się chce. Zamki, domy, pojazdy (choć nieruchome), innymi słowy – róbta, co chceta. Ale trzeba uważać, bo nie tylko Ty możesz edytować to, co zrobiłeś, ale każdy z graczy na serwerze. Czasem może być trudno zrobić Twój wymarzony zamek kiedy sąsiad podkrada Ci fundamenty. Więc może należy spróbować trybu single? Niestety, gra w ten sposób samemu jest równie pasjonująca, co otworzenie sobie Painta i rysowanie w nim. A potem chowanie tego do szuflady.


Na szczęście twórca tej gry, znany jako Notch, dostrzegł tę lukę i zaczął tworzyć zupełnie nowy tryb nazwany inDev. W nim nie dysponujemy już nieograniczoną ilością klocków – na początku zaczynamy zupełnie z niczym, jesteśmy ograniczeni do tego, co sami stworzymy. A opcji tworzenia jest całkiem sporo – od przebudowy terenu do naszych potrzeb, przez wytwarzanie prostych narzędzi i broni, do kładzenia kabli i torów kolejki. Nie jesteśmy też bezpieczni – w trybie tym jest cykl dnia i nocy, a kiedy zapadnie noc, na powierzchnię wychodzą potwory. Wtedy najlepiej schować się w swojej fortecy, ale czy ma się pewność, że jest ona zupełnie bezpieczna?

Gra jest z gatunku tych, które albo wciągają po uszy, albo odrzucają Cię od razu. No i jest to dalej tylko wersja alfa, za którą niestety trzeba zapłacić, żeby móc grać w inDev. Jednak gra jest regularnie aktualizowana i wygląda na to, że niedługo wejdzie w fazę beta, a potem zostanie wydana już jako pełnoprawny produkt. Jak dla mnie nie warto na to czekać, tym bardziej, że kupując już teraz mamy konto na przyszłe wersje. Które będą droższe, nic więc dziwnego, że gdzie tylko wieść o tej grze się rozniesie od razu są ludzie chętni do zakupu. Na przykład po wyżej wymienionym wpisie na blogu TF2 zostało sprzedanych 10 tys. egzemplarzy w przeciągu 24 godzin. Nałożyło się to też w czasie z ukazaniem się wywiadu z Notchem na stronie magazynu PC Gamer, jednak dalej jest to naprawdę bardzo dobry wynik. Od wczoraj sprzedało się kolejnych 6 tys, więc widać, że zaintersowanie grą wcale nie maleje. Jeżeli i Wy chcecie spróbować swoich sił w układaniu klocków, to zapraszam na oficjalną stronę gry. Ja już tam na Was czekam w swojej kamiennej fortecy otoczonej lawą.

Link podam później.